Łaźnia pod „Messalką”

Kiedy w 1911 r. w Warszawie otwarto Łaźnię Centralną, prasa pisała, że miasto doczekało się w końcu nowoczesnego i dużego zakładu kąpielowego, godnego jego wielkości. Otwarta w prestiżowej lokalizacji przy Krakowskim Przedmieściu, we wnętrzu secesyjnej kamienicy zaprojektowanej przez Juliusza Dzierżanowskiego, została urządzona z przepychem, ale i w dobrym guście. Łaźnia miejska stała się ważnym adresem na mapie ówczesnej Warszawy. Szczęśliwym zrządzeniem losu jej pomieszczenia przetrwały zawieruchę wojenną. Świadczą o guście epoki i przenoszą nas do świata Warszawy doby fin de siècle’u.

Inwestorami łaźni byli właściciele nieruchomości, rodzina Liedke. Zakład mógł z powodzeniem konkurować z podobnymi w wielu miastach Europy. Goście już od wejścia czuli luksus i klimat orientu, stąpali po perskich dywanach i siadali w miękkich fotelach poczekalni. W westybulu można było skorzystać z bufetu serwującego napoje i owoce.

Aby uniknąć zaduchu i nieprzyjemnego zapachu, tłoczono do środka świeże i lekko ogrzane powietrze. Dla dbających o figurę przewidziano wagę oraz księgę do zapisywania zmiany wagi ciała. W każdą środę od godz. 9 do 14 łaźnia była przeznaczona wyłącznie dla pań. W poczekalni na parterze zamontowano wodotrysk z basenem, w którym pływały złote rybki. Pomieszczenie obiegała galeria, a dookoła znajdowały się przebieralnie. W sali tej można było skorzystać z biurka z przyborami do pisania, podręcznej biblioteczki oraz poczytać aktualną prasę w czterech językach.

Do naszych czasów przetrwały ścienne płytki z przedstawieniem kwiatów drzewek owocowych i motywami z pejzaży holenderskich. Płytki te, wyprodukowane przez czeską firmę Rako, działającą nieprzerwanie od 1883 r., zostały sprowadzone do Warszawy przez firmę Allina i Laurysiewicz. W pomieszczeniach dawnej łaźni rzymskiej wzrok przyciągają też płytki z wizerunkami lwów i łabędzi oraz płaskorzeźba z pracowni Stanisława Jagmina – artysty specjalizującego się w ceramice, mającego za sobą praktykę w miśnieńskiej pracowni porcelany. Uwagę przykuwają także, zapewne dodane w okresie dwudziestolecia międzywojennego, posadzki ułożone z kamionkowych płytek zwanych od wciętego kształtu gorsecikami. \lsdsemih